Moje konto

Czego Piotr Bucki nauczył mnie o marketingu? O high concept pitch kilka słów.

3 października, 2015
Czego Piotr Bucki nauczył mnie o marketingu? O high concept pitch kilka słów.

Lubię imprezy startupowe, choć mam z nimi pewien kłopot – część z nich to zwyczajna strata czasu. Idę, słucham i czuję, że lepiej byłoby zostać w domu i napisać porządny kawałek kodu niż siedzieć tu i marnować swoje życie. Całe szczęście, że nawet po nieudanych imprezach można porozmawiać z jej uczestnikami i wymienić się wizytówkami. Przynajmniej częściowo załatwia się wtedy robotę sprzedażową.

Jest jednak miejsce z którego nigdy nie wyszedłem niezadowolony, a jest nim Exea Smart Space. Imprezy organizowane przez Łukasza, Artura i Mirka to nie tylko okazja do zdobycia nowych kontaktów, ale też masa wiedzy i nowych pomysłów na usprawnienie biznesu. Po wczorajszej imprezie Road to Wolves Summit nie było inaczej, a laury chwały tym razem przypadły Piotrowi Buckiemu. Posłuchajcie…

Są w życiu takie momenty, w których nagle dostajesz olśnienia i wszystko staje się jasne. Wczoraj zrozumiałem – moja komunikacja nigdy nie będzie tak dobra jak bym chciał jeśli nie będę stosował w niej 3 kluczowych elementów. Gdy są one dobrze przygotowane, gdziekolwiek jesteś, Twój biznes, osoba, pomysł czy cokolwiek o czym mówisz, może błyszczeć. Gdy ich nie ma – możesz gadać ile chcesz, ale osiągnięcie celu może być o wiele trudniejsze. Jak mówi Piotr Bucki, dużo mówimy, ale prawie wcale nie komunikujemy. Czas to zmienić, a więc zacznijmy od najważniejszego…

High concept pitch, głupcze!

Pierwszym elementem układanki jest high concept pitch.

High concept pitch wyraża wizję startupu w jednym zdaniu. To perfekcyjne narzędzie dla fanów i inwestorów, których chcemy zarazić naszym pomysłem.

Pisałem o tym kilka miesięcy temu w kontekście misji, ale dopiero teraz zrozumiałem jak powinno to naprawdę wyglądać. Piotr mówi, że zaczynając naszą prezentację od zawiłych i skomplikowanych treści lub zwykłej marketingowej paplaniny nigdy nie zainteresujemy naszego słuchacza. Treść high concept pitch musi być niezwykle prosta, a jednocześnie intrygująca by nasz mózg chciał ją przyjąć. Chcecie przykładu? Proszę.

We translate porn.

Tłumaczymy pornografię. Proste? Oczywiście, że proste. Interesujące? Oczywiście, że interesujące. Jedno zdanie które budzi domysły, zaangażowanie i ma wszystko co mieć powinno by słuchacz powiedział – chcę więcej. A teraz, zamieńmy to zdanie na “Zajmujemy się tłumaczeniem filmów dla dorosłych”. To już nie to samo – jedno zdanie, ta sama treść, ale postrzeganie zupełnie inne.

Zajęcia z Piotrem sprawiły, że dość mocno zastanowiłem się nad tym, jak komunikować mój nowy startup. Narzędzie nad którym pracuję ma pomagać w szybkim znalezieniu odpowiedniego pracownika (w szczególności programisty, czy grafika). Zacząłem więc tak:

Cześć, jestem Marcin i pomagam ludziom znaleźć właściwych pracowników za pomocą kilku kliknięć.

Jest dobrze? Tak, jest dobrze, ale mogłoby być lepiej. To zdanie w żaden sposób nie zainteresuje odbiorcy. Spróbujmy więc z innej strony:

Cześć, jestem Marcin i pomagam przedsiębiorcom znaleźć superbohaterów.

Intrygujące, czyż nie? I wszystko zmienia.

High concept pitch powinien być łatwy do zrozumienia, ale przede wszystkim powinien być interesujący. Standardową reakcją na przedstawione wyżej zdanie, będzie prawdopodobnie zdziwienie. Ale jak to, Superbohaterów? O co mu chodzi? Jeśli i Ty pomyślałeś w ten sposób, super – cel został osiągnięty i możemy przejść do kolejnego elementu.

Hell is real, czyli pokaż mu piekło.

Dopóki nie zdajesz sobie sprawy z problemu, ten dla Ciebie nie istnieje. A jeśli coś dla Ciebie nie istnieje, to nie ma szans żebyś się tym zainteresował.

Cokolwiek robisz – rozwiązujesz określony problem. Jesteś komikiem? Rozwiązujesz problem smutku i braku rozrywki. Jesteś filologiem? Rozwiązujesz problemy nieznajomości języka. Problem z pozoru może wydawać się błahy, ale skoro świat Ciebie potrzebuje wiesz, że tak nie jest – daj to odczuć swojemu odbiorcy tak mocno jak się tylko da.

… i stań się jego zbawicielem.

A kiedy Twój słuchacz zrozumie, że piekło istnieje pokaż, że mimo trudności możesz rozwiązać jego problem. Gdy w pełni zrozumiesz problem i zaczniesz się go bać rozwiązanie, które normalnie nie koniecznie by Cię interesowało, może okazać się bardzo interesujące i potrzebne… A to nieuchronnie prowadzi do jego zakupu.

Jeśli dobrze opracujesz swój high concept pitch, precyzyjnie i boleśnie przedstawisz problem, a następnie zaproponujesz efektywne rozwiązanie, możesz być pewien, że zyskasz zainteresowanie i osiągniesz swoje cele. Od komunikacji zależy nie tylko sprzedaż, ale też to jaką mamy pracę, jakie mamy życie osobiste i jak jesteśmy postrzegani przez innych. Warto więc posiedzieć trochę nad swoją komunikacją, a dobrą pomocą może być blog Piotra Buckiego.

Na koniec, by nie zostawiać Cię tylko z myślami, mam dla Ciebie zadanie. Opracuj swój jednozdaniowy high concept pitch i wpisz go w poniższym wpisie jako komentarz. W nagrodę napiszę o zwycięzcy w następnym wpisie, a więc do roboty!

Posted in Personal branding, Reklama i copywriting, Silna marka
Related Posts